środa, 9 lipca 2014

Czego nie dadzą Ci studia?




Spodziewałam się wielkich nerwów, nieprzespanej nocy i drżącego głosu. Mijały godziny, a stres nie nadchodził. Nawet wtedy, gdy stałam już pod salą i wiedziałam, że za chwilę nastąpi moja kolej czułam dziwny spokój. Weszłam. Padło pierwsze pytanie. Bez większego zastanowienia zaczęłam mówić. Potem padły kolejne. Zwykle jak nie wiem co powiedzieć to się śmieje. Przy ostatnim pytaniu śmiałam się dużo…Opuszczenie sali i czekanie. Wychodzący ludzie mieli różne miny. Był płacz, zadowolenie, zdenerwowanie, smutek. Podsumowaniem całej afery były wyniki. I tak oto z trzema piątkami na dyplomie stałam się panią magister. Ale czy dla trzech literek przed nazwiskiem warto było poświęcić 5 lat?


Mam wrażenie, że zwolenników studiów z czasem jest coraz mniej. To co kiedyś było atutem, wyróżnieniem, dowodem inteligencji i tego, że kogoś „stać”, teraz jest często niechlubnym zajęciem zabierającym najlepszy czas biednym studentom. Pięć lat temu, kiedy zaczynałam swoją uczelnianą przygodę rzeczywistość była trochę inna. Gdy kończyłam liceum i przyszedł czas zastanawiania się co dalej studia były czymś cennym, uważanym za drogę do tego, by coś w życiu osiągnąć. Poza tym ja zawsze, od kiedy tylko pamiętam chciałam być studentką. Jednak z perspektywy, teraz już absolwentki studiów wyższych, nie jestem pewna, czy ta gra była warta świeczki…


Mój pogląd na wyższe wykształcenie przez ostatnie dwa lata bardzo się zmienił. Kiedyś wydawało mi się, że aby zdobyć dobrą, satysfakcjonującą i nie oszukujmy się, nieźle płatną pracę trzeba mieć tytuł. Dziś jestem pewna, że do wykonywania 90% zawodów nie jest on w ogóle potrzebny. Paradoksalnie niestety żyjemy w czasach, gdzie na studia może iść każdy. Tak naprawdę musisz spełnić jeden z dwóch warunków, albo dobrze zdasz maturę, albo masz kasę na opłacenie prywatnej uczelni. Nie musisz być wybitnie inteligentna, nie musisz mieć talentów, umiejętności, nie musisz olśniewać swoją błyskotliwością. Niestety. Obecnie rynek pracy jest przesycony studentami po różnych kierunkach. Na nikim nie robią wrażenia prawnicy, chemicy, nie mówiąc już o pedagogach. 

Dzisiaj z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że tytuł nie daje nic. Pracodawca nie będzie czekał na Ciebie z otwartymi rękoma tylko dlatego, że pomachasz mu papierkiem przed oczami. Przez pięć lat napisałam masę egzaminów, przeczytałam sterty notatek i kserówek. Jakie umiejętności wyniosłam? Praktycznie żadne. Poziom mojej wiedzy również nie poszybował w szalony sposób do góry. Czy takie odczucie powinnam mieć kończąc studia?

Każdy chyba ma świadomość tego, że w dzisiejszych czasach najbardziej liczą się umiejętności i doświadczenie. W zdecydowanej większości przypadków studia Cię uczą. Rycia na pamięć. Nie dają Ci umiejętności, nie doskonalą Twoich predyspozycji, nie pozwalają na to żebyś przećwiczyła pewne rzeczy, poprawiła warsztat. W rezultacie idziesz do pracy (o ile ją dostaniesz) z głową pełną regułek, ale tak naprawdę z zerowym fachem w rękach. Wszystkiego musisz się uczyć od początku. Jasne, coś o tym słyszałaś na pierwszym roku, ale co z tym zrobić? To już gorsza sprawa. 

Uczenie ludzi to czas. Mnóstwo czasu. I pieniądze, jeśli trzeba będzie jakoś zrekompensować straty wynikające z braku Twojej niewiedzy. Żaden człowiek posiadający firmę nie ma ochoty tracić czasu, a kasy tym bardziej. Dlatego trudno się dziwić, że gdy dumnie zaprezentujesz mu dyplom to najpierw zapyta, czy umiesz robić to, za co chcesz się brać. 

Jestem zwolenniczką podejścia, że sukces można odnieść w każdej dziedzinie. A najlepszą drogą do jego osiągnięcia jest ciężka praca. Próby, testowanie nowych rzeczy, praca pomimo braku chęci i motywacji, ćwiczenie nowych umiejętności i ulepszanie starych. Do tego wszystkiego oczywiście nie może zabraknąć wiedzy. Ale w dobie internetu i świetnego dostępu do książek, czy e-booków możemy to robić na własną rękę. To prawda, wykładowcy mogą przekazać Ci ogrom wiadomości. Ale tak naprawdę w wielu przypadkach nie są to rzeczy, których sama nie mogłabyś znaleźć. Po za tym ze względu na ograniczenie czasowe i program, którego muszą się trzymać wiedza często  jest bardzo okrojona. I w zależności od kierunku na który uczęszczasz mniej lub więcej rzeczy należy doszkalać i ćwiczyć samodzielnie. Nie wyobrażam sobie na przykład studenta architektury, który polegałby tylko na uczelni, a w domu nie robił żadnych projektów. Doskonale opisała to Alina w tym artykule. Sama jest przykładem osoby, która w czasie studiów na własną rękę próbowała zdobyć jak największe doświadczenie. 

Studia nie sprawią, że staniesz się mądrym człowiekiem. Jeśli ktoś rozpoczynając edukacje nie grzeszył zbytnio inteligencją, to nie skończy jej jako człowiek wybitny. Ponadto na studiach nie otrzymasz wiedzy na temat tego jak być dobrym pracownikiem, jak się rozwijać, jak samodzielnie pogłębiać swoje kompetencje, jakie są Twoje dobre strony, co jest obecnie ważne na branżowym rynku pracy i jak poradzić sobie z najczęstszymi problemami pojawiającymi się w danym zawodzie. Czyli tak naprawdę nie uczą Cie niczego, z czego na sto procent będziesz musiała skorzystać. 


Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że rozpoczynanie studiów ma sens tylko jeśli są one KONIECZNE do wykonywania konkretnego zawodu (prawnik, lekarz, nauczyciel itp.). Takich profesji nie jest jednak dużo. Znam sporo ludzi, którzy pracują w określonych branżach lub rozwijają własne interesy polegając jedynie na samodzielnie zdobytej wiedzy (mowa również o kursach i szkoleniach). Co ważne, nie uważam, że studiowanie nie ma zalet. W tym okresie możesz poznać mnóstwo ciekawych ludzi, mieć możliwość udziału w interesujących projektach, rozwinąć swoje kompetencje interpersonalne. Sama jestem zadowolona z faktu, że poznałam studenckie życie. Ale gdybym cofnęła się te 5 lat wstecz i posiadała tę wiedzę na temat rynku pracy co teraz to z dużym prawdopodobieństwem bym ich nie podjęła. Po prostu przeznaczyłabym ten czas na coś, co faktycznie pozwoli mi się rozwijać i działać w konkretny sposób. Poza tym wiem, że mogłam dużo lepiej wykorzystać ten okres. Bycie studentką to fajna sprawa, ale tylko wtedy, gdy masz świadomość tego, że nie sprawią one, że Twoje życie nagle stanie się kolorowe i pełne niebanalnych ofert pracy. Bo takie, bez własnego nakładu działań z pewnością nie będzie.

4 komentarze:

  1. Mysle tak samo jak ty gdybym cofnela sie wstecz nie poszlabym na studia bo nic procz dyplomu mi nie daly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jeśli można zapytać, jaki kierunek skończyłaś?

      Usuń
  2. Przyznam szczerze, że ten post zmusił mnie do refleksji. W maju będę pisać maturę i prawdę mówiąc nie mam zielonego pojęcia, co chcę dalej robić ze swoim życiem, a nie chcę być jedną z tych osób, które idą na byle jakie studia po to, żeby tylko studiować. Teoretycznie mam jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji, ale praktycznie już w tym momencie jestem przerażona, bo nie wyobrażam sobie, że już niedługo będę musiała podjąć taką ważną decyzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzja oczywiście należy do Ciebie, wszystko zależy od kierunku, tak jak napisałam niektóre studia są konieczne do podjęcia zawodu. Ale jest ich niewiele :)

      Usuń